Od rana lał deszcz. Krople nie wiedziały co robić. Walić, stukać, o szybę dzwonić, czy o parapet przydudniać? Ani to wesoło, ani smutno. Chaotycznie i nadgorliwie, jakby chciały coś udowodnić. Oczy już nie bolą, chociaż umysł wciąż niewyspany. Do perfekcji dochodzimy małymi kroczkami. Poranny rytuał przerywa kurier z nagrodą dla konkubiny. Ona wyczuwa to szóstym zmysłem. Wstaje, gubi się we włosach i krokach ale paczkę odbiera. Z radości zasypia.
Dzisiaj odwiedziny u J. i Z. Deszcz jak na zamówienie przestał padać. Idziemy Kościelną, rozmyślam o czymś i nie widzę drogi. Jedynie na placu 3 Maja zmiana, demontują kawiarnię. Jeszcze wygląda jak trzeba ale wnętrzności wypadły. Nie zdążyliśmy ponownie jej odwiedzić. Do czego teraz doczepią się radni?
U J. i Z. pojedliśmy, pożartowaliśmy. Mówili o psychoprzedsiębiorcach, sentymencie do końskich oczu i o głowie z dziurką. Były też lody. Wracając podziwiam miasto. Na początku Kościelnej stoi rusztowanie. Patrzę w górę a tam śliczna elewacja. Kolor nowy, jakby ecru; na tle chmur ciężko określić. Grunt, że czysto, nic nie leci. Z czasem może i samochody przestaną popuszczać. A deptak posłuży do chodzenia.
Na placu wciąż trwa rozbiórka, został sam szkielet. Flaki już zabrano. Spojrzenie przykuwa szkolna wystawa przy parkingu. Coś o przemocy, precz z nią i podobne. Dzieci się wystarały by nas pouczyć. Chcą lepszego świata. Niektóre prace zadziwiają pomysłowością - prawie trzy de. Zawstydzi się ten kto narzeka na młodzież. Jestem zdumiony. Obok chodzi pani z psem w kagańcu.
Deszcz dalej nie może się zdecydować. Nie wiem co zrobić z parasolem. Na kratach ogradzających kościół wisi ogłoszenie. Modlitwa przebłagalna za nasz kraj, w każdy pierwszy piątek. W środku wizerunek Jezus obwiedziony konturem Polski. Dookoła biel. Smutno mi się robi. Mam nadzieję, że modlitwy coś dadzą i puszczą go za granicę. A na poważnie, jeszcze mi smutniej. To nic, na osiedlu rosną pomarańczowe maki.
Zaczyna zmierzchać. Deszcz wreszcie się namyślił i poszedł gdzie indziej. Jest rześko. Kroczek za kroczkiem idzie noc. A my za nią, spacerkiem do przodu. Gdzie tylko nie spojrzeć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz